wtorek, 11 marca 2014

MAMA W CZTERECH ŚCIANACH

Godziny zlewają się w dni, dni w tygodnie, a tygodnie w miesiące.... Nie, no dobra - w miesiąc, dwa - bo najgorszych jest pierwszych parę tygodni.....


Może nie uwierzycie drogie pierworódki obecnie wychowujące swoje dzieciątka w to co powiem ale naprawdę TO MINIE! 
Naprawdę już całkiem niedługo będziecie na nowo wiedziały która jest godzina, ba nawet dzień tygodnia rozszyfrujecie. Przestaniecie żyć rytmem pociechy: jemy-śpimy-jemy-śpimy-płaczemy-jemy-śpimy... 

Najtrudniejsze do przetrwania są pierwsze tygodnie. Nie dość, że człowiek (czytaj kobieta) obolały po porodzie, wyczerpany i niedożywiony po szpitalu to jeszcze taki mały obywatelek spać nie daje, zjeść nie daje i nawet siku robi się kiedy ON na to pozwoli. Do tego przychodzą goście i nie mam tu na myśli babci z paczuszką ale całą masę gości. Bądź tu człowieku miły, miej posprzątane, wyglądaj dobrze i jeszcze się uśmiechaj jak na śniadanie o 14 była kromka chleba z masłem, obiadu nie było a cudem wyprasowana bluzka właśnie została obrzygana więc gości i tak przywita się w rozciągniętych dresach (a takie miałam przeczucie - nie prasować!). Do tego w nocy spało się dwie godziny pod rząd a potem pobudka co jakieś 45 minut. 
Jak żyć?

Mamusie drogie powtórzę raz jeszcze - TO MINIE!

W tym czasie nieoceniona nawet jest pomoc męża. Nie wstydźcie się prosić o pomoc, nie wstydźcie się bo to wcale nie znaczy, że sobie nie radzicie. Bo pewnie, że byście sobie poradziły ale po co? Można w tym czasie się zdrzemnąć a małż zrobi obiad, posprząta albo rozwiesi pranie (bo żeby zrobił to pranie to za bardzo ryzykowne:)) Nie tylko małż się przyda, może być babcia, siostra, teściowa... Ja miałam 100% pomocy w tatku i trzeba przyznać, że spisał się na piątkę. To był czas, kiedy był z nami w domu i mimo swojej ówczesnej choroby pomagał jak tylko mógł. 
 
Pierwszy przełom to skończone trzy miesiące u maluszka. Nie trzeba już karmić co godzinkę, można więc gdzieś wyjść na dłużej. Dziecko ciut mniej śpi można więc zacząć wspólne zabawy i pokazywanie świata. Pół roku to już szaleństwo. Dzidzia zaczyna siadać, je nie tylko cysia więc Matka może zniknąć nawet na całe popołudnie, potrfi się samo zabawić a nawet jak nie to świetnie bawi się z mamą. Także te pół roku trzeba jakoś wytrwać. Podobno (piszę podobno bo sama takiego nie spotkałam jeszcze) są dzieci, które już przesypiają całe noce... A nawet jak nie to w tym wieku budzą się rzadziej. Rozpoczną się długie spacery, niekończące się zabawy, rozmowy, wygłupy. Wszystko już będzie wyglądało całkiem inaczej. Matka znajdzie czas na jedzenie i to całkiem normalne bo kolek już dzidzi nie ma. Długa relaksująca kąpiel bo dzidzi śpi ze trzy cztery pięć godzin pod rząd. A co za tym idzie pomalowane paznokcie, ugotowany obiad, czas na film z mężem i w końcu wysprzątane mieszkanie!

Amelia ma już skończone 8 miesięcy i to kolejny przełom - ząbkowanie (nas zbytnio nie dotyczy bo ząbki wychodzą jak grzybki po majowym deszczu - hmmm w maju to chyba jeszcze grzybów nie ma..) i próby samodzielnego wstawania. Zabawy na podłodze, raczkowanie i dwie dłuższe drzemki w dzień. Więcej czasu ma Matka. Amelka jest cudna! Można się z nią świetnie pobawić, mówi już ma-ma, ta-ta, ba-ba, dia-da, da, nieeeee. Krzyczy, piszczy, hałasuje, macha rączkami i głośno się śmieje - tyle radości daje ta mała kruszynka! A tak szybko rośnie...

CZASIE ZWOLNIJ!

Dzieci tak szybko rosną, zaraz będzie przedszkole, matura, studia i pierwsza miłość... Nie przeżyje tego! Czy ktoś gdzieś kiedyś pisał/mówił, że nie wolno karmić piersią do 18stki dziecka?! Chyba nie....;) Chce żeby Amelia jak najdłużej piła mleczko z cysia. To są nasze chwile. Magiczny czas. Tylko nasz czas. Tylko tu i teraz i to się liczy. 

Mąż w ramach tortury podrzucił mi ostatnio książkę o zacnym tytule: "Mama w czterech ścianach". Najpierw miałam ochotę go udusić bo to już prawie podchodzi pod znęcanie się, ale machnęłam ręką - przeczytałam. I wiecie co - polecam! Nie przypuszczałam, że kiedyś polecę komuś taki typ literatury (wróć: literatura to za duże słowo). Uśmiałam się nieraz do łez czytając tę książkę, nieraz też posmutniałam, porównywałam siebie jako Matkę z główną bohaterką (yeee yeee yeee - wypadłam lepiej!!!). No i kilka patentów znalazłam (wiecie że da się golić nogi i bawić z dzieckiem jednocześnie?) Także tego dziewczyny - do lektury! Chociaż panowie też wieeeele mogliby się dowiedzieć o swoich Paniach/młodych pierwszych Mamach z tej książki:)  
Uwaga: książka pomimo, że jest szalenie zabawna jest też boleśnie szczera.. 

TAK AMELIA WYGLĄDAŁA JAK MIAŁA 1 MIESIĄC I 4 KG:



A TAK WYGLĄDA TERAZ - SKOŃCZONE OSIEM MIESIĘCY I PRZEKROCZONE 9 KG:





7 komentarzy:

  1. Muszę przeczytać ta ksiazke - ciekawe czy ja tez wypadne lepije niz tamta mamuska?:) ale masz sliczna corke!!!! Moja ma juz dwa lata i faktycznie tak ten czas leci ze nie wiadomo kiedy tak wyrosla nam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego trzeba mieć choćby telefon zawsze pod ręką i kadrami łapać wszystkie momenty

      Usuń
  2. Świetny post! I śliczna Niunia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz chociaż są takie czasy że ludzi nie dziwi zły nastrój matki po porodzie czy depresja... Kiedys moja ciocia została dosłownie wykleta przez całą rodzine bo miala depresje poporodowa i skonczylo sie to mega tragedia;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście czasy się zmieniają ale mimo to i tak Matce nie wypada! Przykra ta sytuacja z ciocią...;(

      Usuń
  4. Ale się zmieniła Malutka!!! Piękna - lubie na takie zdjęcia patrzeć, teraz na roczek poprosimy zestawienie i będziemy porównywać!

    OdpowiedzUsuń